Ishigaki – Japonia, w której można by zamieszkać na zawsze

Japonię kochamy prawie tak bardzo jak Polskę. Zresztą jak można nie darzyć ogromną sympatią kraju, do którego pasuje się jak garbaty do ściany (a że się garbię, to wiem co mówię). Niedługo stuknie nam dwa lata pełnej interesujących wydarzeń rezydencji. Mnóstwo się przez ten czas zmieniło. Chyba na lepsze, co jest dobrym znakiem. Ale Japonia to nie miejsce, w którym chcielibyśmy zostać na zawsze. Znaleźliśmy jednak taką część Kraju Kwitnącej Wiśni, w której bylibyśmy skłonni zapuścić korzenie na dłużej. Może nawet na zawsze. W końcu szaleństwo to nasze drugie imię. Ishigaki, bo to właśnie o tej tropikalnej japońskiej wyspie mowa, zachwyciła nas wszystkim.

Położenie

Ishigaki to jedna z wysp należących do Okinawy. Jak cała prefektura, do 1972 roku należała do Amerykanów. Japończycy mieli to najwyraźniej w nosie, bo znajomość angielskiego jest na takim samym poziomie jak w Japonii. Czyli żadna.

Większość turystów, zwłaszcza obcokrajowców, wybiera jako cel podróży główną wyspę – Okinawę. Lot jest tam krótszy (2,5 h), a bilety tańsze. My zdecydowaliśmy się na Ishigaki z racji jej lokalizacji. Leży bowiem trochę dalej na południe niż Okinawa. W związku z tym, liczyliśmy na nieco lepszą pogodę. Zwłaszcza, że lecieliśmy w zimie. Ishigaki jest też mniej uczęszczana niż sama Okinawa, mieliśmy więc nadzieję na zwiedzenie dzikszych, a przynajmniej mniej zaludnionych terenów.

Lot na Ishigaki z Tokio trwa 3 i pół godziny. Na wyspę można bezpośrednio dolecieć liniami lotniczymi ANA, JTA albo Peach. Zresztą to właśnie w grudniu, na niski sezon, Peach (odkąd mieszkamy w Azji, żadna nazwa linii nie jest mi straszna) uruchomił bezpośrednie połączenie i bilety były w dość korzystnej, jak na tę porę roku, cenie. W sumie ich koszt wyniósł nas około 3000 PLN na 3 tygodnie przed wylotem. Na nie takie chodliwe daty, można znaleźć bilety w nieco niższej cenie. Inną opcją jest też połączenie z Osaki, Fukuoki, Nagoi albo Nahy na Okinawie.

Warto dodać, że, co było moim ogromnym rozczarowaniem, z Tokio wcale nie da się wyłapać promocji w stylu: Ryan Air 200 PLN za lot w obie strony. W żadne miejsce. Najtaniej dotąd udało mi się polecieć do Hongkongu, za jakieś 600 PLN. A cena i tak była korzystniejsza z racji zamieszek tam panujących. Trochę liczyłam, że mieszkając w Japonii, będzie można skoczyć na weekend do Hanoi albo Pekinu. Ale niestety nie. Zraża nie tylko odległość, ale i ceny lotów. Plus za każdym razem wykupienie wizy. Z Tokio jest więc wszędzie i daleko i drogo. Przypadek? Nie sądzę.

Ishigaki miasto

Centralnym miejscem wyspy Ishigaki jest miasto o tej samej nazwie. Jako że Japończycy są mistrzami architektury, w Ishigaki panuje ten sam plan zagospodarowania przestrzennego co w Tokio, potocznie nazywany „z dupy”. Miasto jest strasznie brzydkie. Zupełnie nie pasujące do siebie budynki postawione kompletnie od czapy to chyba najbardziej charakterystyczny element Ishigaki. Chciałoby się powiedzieć, że ma to swój urok, ale nie ma. Ale nie po to jeździ się na wyspę, żeby siedzieć w mieście.

Wiadomo jednak, że odbębnić trzeba i w Ishigaki można (nie mylić z warto) przejść się głównymi ulicami odchodzącymi od portu, poprzeglądać pamiątkowe bibeloty i lokalne przysmaki na Ishigaki City Public Market, przejść się na targ Yuratiku Market, gdzie można znaleźć tropikalne owoce nie tylko w sezonie i do knajpy, np. wyśmienitej restauracji typu izakaya. I to chyba tyle.

Kabira

Nie jesteśmy fanami wielkich miast, zwłaszcza w takiej lokalizacji. Zdecydowaliśmy się więc na pobyt w Kabirze, czyli małej wiosce oddalonej o 30 minut jazdy samochodem i 45 autobusem od Ishigaki. W Kabirze można znaleźć jeden z najpiękniejszych widoków na Okinawie. Tak mówią. I muszę przyznać, że nie kłamią. Widok jest cudowny.

Kabira to dwa sklepy, z czego jeden z nich otwierany jest kiedy właścicielka wstaje, a zamykany kiedy idzie spać. Nie ma więc stałych godzin otwarcia. Na szczęście starsza Pani nie kładzie się z kurami (może dlatego, że ich tu nie ma). W wiosce jest też kilka knajp otwartych w godzinach lunchu i kolacji, tak, jak zresztą na całej wyspie. Trzeba mieć to na uwadze podczas planowania zwiedzania. Jeśli lubicie klimat małych miasteczek, to bardzo polecamy Kabirę.

Komunikacja

Na Ishigaki jest sieć komunikacyjna, ale częstotliwość kursowania autobusów nie powala. Da się jednak poruszać po wyspie w ten sposób. Wystarczy uzbroić się w cierpliwość i kilkudniowy bilet, który wychodzi o wiele taniej niż jednorazowo kupowane przejazdy.

Koszt biletów, które można zakupić u kierowcy: 1000 jenów – 1 dzień, 2000 jenów – 5 dni.

Warto wiedzieć, co by nie narazić się na karcące spojrzenia kierowcy, że jeśli wybierze się opcję przejazdów jednorazowo płatnych, opłatę uiszcza się dopiero przy wysiadaniu z autobusu.

Samochód

Inną opcją poruszania się po wyspie, nie ma co się oszukiwać – najwygodniejszą, jest wynajęcie samochodu. Nie jest to jednak tania impreza. Jeden dzień to koszt około 300 – 400 PLN. Najrozsądniejszym rozwiązaniem jest więc korzystanie z komunikacji miejskiej i wypożyczenie auta na 1, 2 dni, żeby dojechać do mniej dostępnych części wyspy. Do wynajęcia samochodu należy posiadać międzynarodowe prawo jazdy (oparte na konwencji genewskiej).

Taxi

Taksówkę można złapać wszędzie. Ceny są jak poniżej. Obowiązują te same zasady, co wszędzie w Japonii, czyli wara od klamki: drzwi otwierają i zamykają się automatycznie.

Ishigaki (miasto) – Kabira: około 3500 jenów
Ishigaki (miasto) – lotnisko: około 3500 jenów
Kabira – lotnisko: około 4500 jenów

Rowery i skutery

Rowery i skutery to świetna opcja zwiedzania wyspy. Wypożyczalni jest sporo. Wiele hoteli i pensjonatów ma je również w swojej ofercie (nasz miał). Cena to około 500 jenów za godzinę.

Nocleg

W Japonii noclegi są drogie. Czasem aż słabo mi się robi jak widzę ile trzeba zapłacić za nocleg we wcale nie luksusowym hotelu. Właśnie dlatego mamy namiot na letnie wypady pod górę Fuji 🙂

Nocleg, który znaleźliśmy w Kabirze, na 2 tygodnie przed wylotem, czyli trochę późno, również nie był tani, ale przynajmniej spełniał nasze oczekiwania. Zależało nam bowiem na zielonej okolicy (dlatego odrzuciliśmy miasto Ishigaki), z balkonem na wieczorne posiadówki. Trochę nie doczytaliśmy oferty i na miejscu okazało się, że dzielimy łazienkę, ale finalnie nie było tak źle. Ogród z palmami i hamakiem, ogromna przestrzeń, hippisowski klimat, przemili właściciele (Koreańczyk i Japonka), którzy mieszkali na posesji we własnym domu i opcja wynajęcia samochodu na godziny albo cały dzień za kwotę połowę niższą niż w wypożyczalni zrekompensował wszelkie niedogodności. Koszt noclegu to kwota około 2 500 PLN za 6 nocy. Do dyspozycji mieliśmy własną kuchnię, w której mogliśmy przyrządzać posiłki. Nie oznacza, że to robiliśmy. Ale jest to nieistotny szczegół. Z ciekawostek: jedną noc, z braku miejsca w docelowej kwaterze, spaliśmy w innym hotelu, gdzie śniadanie serwowane było najpóźniej o… 8:30. W końcu na wakacje nie jedzie się po to, żeby się wyspać. Szanujmy się. Niemniej jednak, w przypadku wyboru noclegu ze śniadaniem, warto sprawdzić do której można je dostać. Tak na wszelki wypadek.

Reasumując, koszt noclegu na Ishigaki zależy od wybranego standardu. My mieliśmy mocno ograniczony wybór z racji wymagań, późnej rezerwacji i noworocznego terminu. Ale ceny są przeróżne i na pewno każdy znajdzie zakwaterowanie na swoją kieszeń. Niestety, bajecznych chatkek na plaży się nie znajdzie. Podobnie z plażowymi barami i knajpami. Nad czym ubolewam bardzo. W tej kwestii Japończycy nie są zbyt ogarnięci.

Pogoda

Naszą największą obawą co do wyboru Ishigaki była pogoda. Styczeń bowiem do najcieplejszych nie należy. A co gorsza, określany jest jako miesiąc deszczowy. I rzeczywiście, przed naszym przylotem cały czas lało. Dopiero drugiego dnia pobytu wyszło słońce i na szczęście, zostało z nami już do końca. W lokalnej ulotce przeczytałam, że styczeń to okres noszenia kurtek. Dość zabawne biorąc pod uwagę, że nawet ich ze sobą nie wzięliśmy. Co więcej, głównie nosiliśmy letnie ubrania. Jeśli jednak w lato odczuwalna temperatura dochodzi do 40 stopni, to jestem w stanie uwierzyć, że 20 może być dla lokalesa mocno zimowe. Wielkim plusem Ishigaki jest to, że w okresie zimowym, temperatura w nocy jest niemalże taka sama jak w dzień. Przez niską amplitudę nie odczuwa się więc w nocy zimna.

Wysoki sezon na Ishigaki przypada na lipiec i sierpień. Ale jest to miejsce, do którego spokojnie można wybrać się we wszystkie inne miesiące roku. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że styczeń jest najzimniejszy. Warto jedynie pamiętać, że od połowy maja do połowy czerwca jest pora deszczowa, a we wrześniu i październiku mogą występować tajfuny. Szczegół.

Atrakcje

Plaże

My kochamy plaże. To znaczy ja. Maciek siłą rzeczy musiał zaakceptować tę miłość. Niestety te w Japonii wcale nie powalają. Za to na Ishigaki ciężko było trafić na miejscówkę, która by nas zawiodła: piasek był cudowny, a woda błękitna. Żeby było jasne, my na tych plażach wcale nie musimy się ani kąpać ani spędzać całego dnia (chociaż ta kwestia kąpania od niedawna mocno się zmieniła, bo najmłodszy zawodnik na pokładzie do wody wchodzi bez względu na pogodę). Po prostu fajnie na niej pobyć. Plaże mają w sobie coś magicznego, zwłaszcza puste. A takie lubimy najbardziej. Sprawdziliśmy więc kilka miejscówek, które znajdziecie poniżej.

Kabira Bay

To właśnie tu jest ten najpiękniejszy widok na Kabira Bay. Ponoć prądy są tu dość mocne i lepiej się nie kąpać. To właśnie stąd odpływają tzw. glass boat, czyli łódki z przeszklonym dnem pozwalającym podziwiać rafę koralową.

Yonehara Beach

Idealne miejsce do snorkelingu. My sobie odpuściliśmy tę atrakcję, z racji zimnej wody, ale ten sport jest na Ishigaki bardzo popularny. I warto z tego skorzystać, jeśli uznacie, że temperatura wody jest dla was akceptowalna. Zresztą nawet w styczniu minęliśmy kilku amatorów snorkelingu. Ale takich trochę kłamczuszków, bo pływali w piankach. Mnóstwo kawałków rafy koralowej jest na samej plaży, gdzie co krok widać piękne okazy. Wygląda na to, że można je zbierać. Przynajmniej tak robili Japończycy. Oczywiście jednak żeby wwieźć je do Unii Europejskiej wymagane jest pozwolenie, więc pozostaje podziwianie jej na miejscu, bez opcji na wynos.

Sukuji Beach

Ogromna plaża w Kabirze, w której z powodzeniem można się kąpać. Idealna do podziwiania zachodu słońca. Na większości plaż są duże odpływy wody. Często więc można wejść w głąb morza, bo woda długo pozostaje płytka.

Hirakubo Beach

Zupełnie przypadkiem znaleźliśmy kompletnie pusty kawałek plaży Hirakubo, która ciągnie się wzdłuż wybrzeża. Na Ishigaki znajduje się ponad 50 takich małych, pięknych zatoczkowych plaż, które ponoć nawet w sezonie potrafią być puste.

Kabira bay, węwnętrzna plaża

Ogromna plaża ze sporą liczbą mielizn tworzącymi małe plażyczki. Właściwie to nie do końca wiadomo gdzie kończy się piasek, a gdzie zaczyna woda, bo granica jest dość płynna. I to dosłownie. W ciągu godziny ten podział może się zupełnie zmienić. Jak się później dowiedzieliśmy, miejscówka lubiana przez lokalesów, mało znana turystom.

Plaża pod latarnią Kannonzaki

Plaża sąsiadująca z latarnią morską i punktem widokowym. Idealna na podziwianie zachodu słońca. Przy okazji można obejrzeć znany pomnik Tojinbak.

Punkt obserwacyjny i latarnia morska Hirakubozaki

Około 50 minut jazdy samochodem od miasta Ishigaki, na najbardziej wysuniętym na północ punkcie wyspy, znajduje się jeden z najbardziej niesamowitych widoków na rafę koralową.

Yonehara Palm Tree Natural Monument

Las palm na wzgórzu, niedaleko plaży Yonehara. Przy wejściu można kupić w małym barze świetne świeżo robione soki. Ponoć słynne na całą okolicę i najlepsze na wyspie. Tam też można dostać lokalną sól, z której znane jest Ishigaki.

Yonekoyaki Craft Center

Park z bajecznie kolorowymi pomnikami, nie tylko Shisa. Trochę schowane, ale zdecydowanie warte odwiedzenia miejsce. Znajduje się zaraz obok plaży Yonehara i niedaleko lasu palmowego. Zaraz obok jest przystanek autobusowy. Czyli tak jakby nie ma wymówek, żeby je ominąć.

Aktywności

Oprócz wyżej wspomnianego snorkelingu, na Ishigaki popularne jest również wypożyczanie kajaków albo stand up paddle, którymi można dopłynąć do lasów namorzynowych na rzece Fukido. Jednym słowem: nie można się nudzić i każdy znajdzie coś dla siebie.

Przyznam szczerze, że nie byliśmy do końca przekonani do wyjazdu na Ishigaki. Bo to ciągle Japonia (dla nas to akurat minus), a w styczniu pogoda jest loterią. Ale fakt, że po 3 i pół godzinie wysiada się na wyspie był koronnym argumentem. Ishigaki jest idealną odskocznią od zwiedzania utartych szlaków Japonii. Jeśli w trakcie wycieczki między Tokio, Osaką a Kyoto chcecie zaznać trochę tropików, Ishigaki jest świetnym wyborem. No i nadal można smakować japońska kuchnię, co też nie jest bez znaczenia.

Dodaj komentarz