Kiedy najlepiej jechać do Tokio?

Planując podróż, choćby do Ciechocinka, warto wziąć pod uwagę pogodę. Tokio i Japonia niczym się pod tym względem nie różnią. W końcu zawsze lepiej wiedzieć na czym się stoi. Klimat Tokio jest całkiem przyjemny. Po pięciu głębszych, można uznać, że prawie porównywalny z Polską. Prawie, bo w zimie nie zdycha się w szarości z zimna, za to w lato z gorąca, jak najbardziej. No i jednak brakuje tych sześciu bajecznych miesięcy bez ani jednego promienia słońca z szarówą za oknem.

1. Lato: od świętej Anki zimne wieczory i ranki?

No… nie…

Lato: lipiec – sierpień, jest upalne. Ale nie, że ojej, jak gorąco. Raczej zaraz zdechnę, dlaczego wyłączyli powietrze. I Anka nie ma tu nic do rzeczy. Wilgotność dochodzi do 95%, tym samym odczuwalna temperatura nawet do 45 stopni. Polskie lato wypada przy tym blado, a utyskiwania na gorąc jest mocno żenujące. W Tokio bowiem, mokrym robi się człowiek w 3 (słownie trzy) sekundy. Pot cieknie po czole, plecach, tyłku i każdym zakamarku ciała. Owszem, można ratować się zimnymi napojami z automatów rozstawionych co 20 kroków, można używać parasolek UV (uwielbianych przez Japończyków), można chłodzić się poręcznymi wiatrakami. Ba! Można nawet przyodziać kamizelkę z wmontowanymi wentylatorami. Ale to wszystko i tak niewiele daje. Jest koszmarnie gorąco. Marzy się o wejściu do pomieszczenia z klimatyzacją, w którym łapie się oddech. Ponowne wyjście na zewnątrz trochę przeraża.

Warto pić dużo wody, bo zwłaszcza osobom nieprzyzwyczajonym do takiej pogody, może przytrafić się udar cieplny. A jednak nie jest to ciekawe doświadczenie. Do tego, promieniowanie UV jest na wysokim poziomie (indeks UV w zakresie 10-11, dla porównania w Polsce latem oscyluje w granicach 7-8) więc warto wziąć to pod uwagę, przy doborze podróżnych akcesoriów. Jednym słowem, lekko nie jest, ale da się żyć.

Trzeba pamiętać, że z racji położenia geograficznego, w Tokio, nawet w lato, ciemno robi się dość szybko (około godz. 19). Istotny fakt przy planowaniu zwiedzania, zwłaszcza, jeśli to obejmuje podziwianie zachodów słońca.

2. Pani Jesień

Chłodniej robi się na początku września. Wtedy zaczyna być nieco zimniej, czyli wjeżdża polskie lato, które trwa, pi razy oko do listopada. Oczywiście, biorąc pod uwagę, że temperatura spada z 45 do 20-25 stopni, można odczuwać lekki chłodek. Wieczory robią się też już bardziej rześkie (czyli jakieś 20 stopni). Jest to niewątpliwie dobry okres do zwiedzania Tokio. Tyle, że…

3. Panie, ale wieje, czyli tajfuny

…trzeba się liczyć z tajfunami. Ich okres przypada na maj – październik. Z naciskiem na wrzesień – październik. Zdarzają się od czasu do czasu i zazwyczaj są niegroźne: pada, mocno wieje i tyle. Ale jednak mogą się też trafić takie, które wzbudzają lekko panikę. Wówczas odwoływane są loty, nie działają koleje. W ekstremalnych sytuacjach, zamykane są atrakcje turystyczne i wykupywana jest woda w sklepach. Na szczęście, takie nie zdarzają się często. A przecież w razie czego, zawsze można je potraktować jak dodatkowe doświadczenie. A to jednak one są najcenniejsze w życiu.

4. Jak jest zima, to (nie) musi być zimno

Zima w Tokio jest słoneczna. Po Polsce, w której szaro potrafi być przez sześć miesięcy, jest to miła odmiana. Wprawdzie kiedy tylko zachodzi słońce, robi się chłodno. I to wcale nie trochę, bo zimowa kurtka jak najbardziej się wtedy przydaje. Zwłaszcza, jak mocniej zawieje. Ale nie ma to nic wspólnego z zimą w Europie, a zwłaszcza w Polsce. Temperatury nie spadają poniżej 0. Japońskie dzieci, które są mocno hartowane za młodu, czasem nawet nie noszą w zimie kurtek (w przeciwieństwie do swoich rodziców). No ale wiadomo, że polski bąbelek, obowiązkowo musi mieć choćby symboliczną czapeczkę.

Chyba najgorszym zimowym miesiącem jest luty: wówczas jest szaro, buro i deszczowo. Jeśli komuś mało beznadziejnej pogody w Polsce, można spokojnie wtedy wpaść do Japonii i się dobić. Albo pocieszyć, że inni też mają źle.

Warto pamiętać, że to w zimie widoczność jest najlepsza, i wówczas istnieje największa szansa na zobaczenie Fuji z Tokio.

5. Pada śnieg

Śnieg w Tokio porównywalny jest do słońca w zimie w Polsce: czyli i jedno i drugie pojawia się ekstremalnie rzadko. Nawet jak w tokijskiej aglomeracji zrobi się biało, nie trwa to długo, bo minusowych temperatur nie ma, i śnieg w ciągu kilku godzin się rozpuszcza. A razem z nim, zrobione naprędce bałwany. Zresztą, Japończycy w nizinnych partiach regionu Kanto, kompletnie nie są przygotowani na minusowe temperatury: nie używa się tu zimowych opon, w domach nie ma ogrzewania. Większy śnieg zapewne spowodowałby wcale niemały paraliż.

6. Wiosna, ach to Ty

Wiosna to czas kiedy wszystko budzi się do życia, dzieci rozpoczynają nowy rok szkolny, a rodzice upijają się pod kwitnącymi wiśniami, czyli sakurą. Hanami, bo właśnie tak nazywane jest podziwianie kwitnącej sakury a puszką piwa w ręce, to najważniejszy moment japońskiej wiosny. Najpierw wszyscy czekają kiedy przypadnie kilka dni najważniejszego wydarzenia w roku. Dedykowana ku temu agencja, robi szacunki kiedy wiśnie zaczną kwitnąć. Cała Japonia wstrzymuje oddech. A kiedy już zakwitną, wszyscy, jak jeden mąż, siadają pod kwitnącymi drzewami, nie żałując sobie ani przekąsek, ani tym bardziej alkoholu. Sklepy i knajpy też nie próżnują: wszędzie bowiem motywem przewodnim jest sakura. Jednym słowem, nie da się jej przegapić. Wtedy też w Japonii jest najwięcej turystów. Pogoda jest przyjemna, wiosenna. Nastroje również niczego sobie. I gdyby nie tłumy i wyższe ceny lotów, byłby to idealny czas na odwiedzenie kraju Kwitnącej Wiśni.

7. Panie, ale leje, czyli pora deszczowa

Kto miał okazję doświadczyć pory deszczowej w Azji wie, że to nie są żarty. Leje jak z cebra non stop, kilka, a nawet kilkanaście dni z rzędu. Jeśli człowieka zmoczy, to do samych gaci. Nie ma przebacz. W Japonii ten średnio przyjemny okres przypada na czerwiec. Przyjazd wówczas jest trochę ryzykowny. Ale jak powszechnie wiadomo, nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Pocieszającym jest fakt, że z reguły, jest też wtedy już całkiem ciepło.

Japończycy, mimo usilnych starań, nie potrafią jeszcze wszystkiego kontrolować. W tym pogody. Zasady zasadami, ale jednak kalendarz może się lekko omsknąć, a tym samym pora deszczowa przesunąć, a gorące lato zacząć nieco później. Podane wyżej okresy należy zatem traktować umownie. Pamiętając jednak, że nadal jest nikła szansa na 20 stopni w sierpniu i -10 w styczniu.

Dodaj komentarz