Komunikat o godz. 17 – ale komu to potrzebne?

W Japonii codziennie, u nas akurat o godzinie 17, ale różni się to w zależności od miasta, można usłyszeć komunikat płynący z głośników zainstalowanych na różnych budynkach, m.in. blokach mieszkalnych (np. naszym). Przypadek? Nie sądzę. Trochę czasu nam zajęło zanim zorientowaliśmy się, że komunikat jest puszczany każdego dnia i czemuś służy. W końcu jesteśmy w Japonii. Tu wszystko czemuś służy (przynajmniej w teorii), nawet jeśli w praktyce faktycznie nie służy niczemu. Taki mają styl.

Czy konie mnie słyszą?

Komunikat słyszeliśmy kilka razy, zarówno na tygodniu jak i w weekend. Czasem w formie krótkiej melodii czasem w formie komunikatu głosowego. Jako że jesteśmy lamusami nieznającymi japońskiego, żartowaliśmy sobie (a śmiechu było przy tym co nie miara), że pewnie przypominają ludziom, że trzeba wracać do domu prasować koszulę na następny dzień roboty (nie, nieważne, że jest sobota; w końcu odpoczynek jest dla słabych). Nie miało to do końca sensu, bo przecież 17:00 to w Japonii połowa dnia pracy i wszyscy w niej nadal są, zaparzając sobie kolejną zieloną herbatkę i ani myśląc o powrocie do domu. Ale w sumie wiele rzeczy nie ma tu sensu, więc dlaczego akurat ta miałaby być wyjątkiem?

Łubu dubu, łubu dubu …

Jak się potem okazało, nasze przezabawne żarty niewiele mijały się z prawdą, bo komunikat przypomina dzieciom, że już jest późno, czas zabawy dobiega końca i won do domu, małe szkodniki. Czasem puszczana jest tylko sama melodyjka, czasem Pani o nienaturalnie wysokim głosie doda parę słów od siebie. Oczywiście w bardzo uprzejmy sposób, żeby nie było. Po komunikacie, w trymiga garstka leniwych dzieci, które o tej godzinie są na dworze zamiast przy książkach, znika z placów zabaw.

Oczywiście, główną funkcją głośników jest przekazywanie mieszkańcom ostrzegawczych komunikatów w razie kataklizmów czy innych niecodziennych wydarzeń, jak trzęsienie ziemi czy tsunami. Ale co tak mają stać nieużywane na co dzień, skoro można, nienachalnie, każdego wieczoru przypominać młodym obywatelom, że Wielki Brat patrzy i już zawsze patrzeć będzie. Kto jak kto, ale Japończycy wiedzą, że co ma wisieć nie utonie, a czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.

Nie ma takiego miasta Lądyn

Każda miejscowość, a w dużych miastach jak Tokio, nawet każda dzielnica, ma swoje melodie i komunikaty. U nas np. melodia to dzwony z Westminster Abbey w Londynie. Myślę, że może w celu podkreślenia braku jakichkolwiek więzów między pięknym Urayasu a Londynem, kto wie. Bezsensowne, ale intrygujące, musicie przyznać. Ponoć zdarza się też przez głośniki przypomnieć obywatelom o głosowaniu w wyborach, poprawnym segregowaniu śmieci albo zbliżającym się terminie zapłaty podatku. Umówmy się, jakby nie patrzeć, niezapłacony podatek zakrawa o kataklizm. Jednym słowem: sprzęt sam na siebie zarabia.

Dzwony z Westminster Abbey, ale w Urayasu. Można?

Pani kierowniczko, ja to wszystko rozumie!

Trzeba być Japończykami, żeby taki system stworzyć, konserwować i używać przez tyle lat. Mimo, że perfekcyjny nie jest, bo sami Japończycy przyznają, że w razie czego, warto jednak śledzić też TV (niezmiernie przydatne medium dla nas, zwłaszcza w kryzysowej sytuacji) albo radio (jeszcze bardziej przydatne medium dla nas), bo komunikaty czasem są niewyraźne albo kiepsko słyszalne.

I ja wiem, ja rozumiem, że bezpieczeństwo przede wszystkim. Przy okazji codziennych komunikatów, można przecież sprawdzać czy system działa sprawnie i w razie czego spełni swoją rolę. W Polsce zapewne, mimo wydanych miliarda złotych, w razie potrzeby, dziwnym trafem, nic by nie zadziałało. Chyba, że ta potrzeba byłaby przed wyborami. Tak czy siak, dla niektórych może to być super fajne, rozsądne albo sprytne rozwiązanie. Dla mnie to jednak jest co najmniej dziwno-straszne i brakuje mi jedynie czarnej wołgi do dopełnienia tego obrazka.

4 Replies to “Komunikat o godz. 17 – ale komu to potrzebne?”

  1. Niesamowity kraj! Bardzo miło się Was czyta. Pozdrowienia z Ojczyzny 😉

    1. To prawda! Dziękujęmy i pozdrawiamy z emigracji 😉

  2. Faktycznie przedziwnie 😊. A myślałam , że Włosi są dziwni ale oni są po prostu niezorganizowani i nie można nic załatwić 🤦 w urzędach .
    Pozdrawiamy również z emigracji z południa Włoch.

    1. Chyba wybrałabym niezorganizowanie, jak miałabym wybór 😉
      A emigracją na południu Włoch to bym nie pogardziła! ❤️
      Ścikamy mocno z drugiego końca świata 😀

Dodaj komentarz