Sayonara Japonio w cieniu koronawirusa

Nadeszła wiekopomna chwila – nasza japońska przygoda dobiega końca. Za 2 tygodnie wylecimy z Japonii. Tak, tak – już za 2! Nadal to do nas nie dociera. Ale może i słusznie, bo od dzisiejszego poranka wiemy, że na pewno lotem, na który mamy wykupione bilety, nie poleciemy. Polska bowiem przedłużyła zamknięcie ruchu lotniczego do 11 kwietnia. Czy w ogóle wylecimy i kiedy, okaże się wkrótce. Może znajdziemy cudowny sposób, żeby dostać się do Polski? Może będziemy musieli przeczekać w Japonii w warunkach iście polowych? A może po prostu powtórzymy historię Toma Hanks’a z filmu Terminal, ale w japońskiej wersji? Ciężko powiedzieć. Doskonale jednak wiemy, że czas na przeprowadzkę z drugiego końca świata jest najgorszy z możliwych. Ale nie mamy wyboru. Chociaż trzeba przyznać, że jest to bardzo w naszym stylu. Czyli z dupy. Plan na życie po Japonii mieliśmy idealny, ale w międzyczasie przypałętała się pandemia. Zrobiło się więc jedno wielkie, głośne, dźwięczące w uszach jebut. Czyli wyszło jak zwykle.

Jaki był plan przed koronawirusem

O wyprowadzce, z racji końca kontraktu, wiedzieliśmy na 100% od około dwóch miesięcy. Powoli więc snuliśmy plany co dalej. A że jesteśmy w tym dobrzy (owszem, zakrawa to trochę o obsesję), to szło nam całkiem nieźle. Dlatego też, jeszcze kilka tygodni temu, mieliśmy ułożony idealny scenariusz naszego dalszego życia. A czegóż to my nie mieliśmy zrobić, gdzież to nie pojechać, jakiegoż to biznesu nie rozkręcić! Ninje organizacji. Wyprowadzki do Japonii nie planowaliśmy i spadła ona na nas jak grom z jasnego nieba. Za to teraz? Teraz wszystko było dopięte na ostatni guzik, szczegółowo. Praktycznie co do dnia. Pierwsza fucha w roli przewodników Tokio, wakacje z kangurami i Hobbitami (bo w końcu to rzut beretem i aż żal nie skorzystać), krótki pobyt w Polsce i podbój kolejnego kraju, tym razem nieco bliższego (którego, jakżeby inaczej, języka ani kultury nie znamy, bo zaliczanie przypałów uzależnia) – to w dużym skrócie to, co jeszcze do niedawna nas czekało. Plan perfekcyjny. Nie jesteśmy naiwni, wiedzieliśmy, że po drodze sypnie się milion rzeczy. Ale koronawirusa jakoś, dziwnym trafem, nie było na tej liście. Jednym słowem: wyszło jak zwykle.

Jaki jest plan teraz

Nie mamy zielonego pojęcia. Planowo koniec kontraktu przewidziany był na ostatni dzień kwietnia. Ale z racji pandemii, nasz powrót został przyspieszony o trzy tygodnie. Aktualnie wyprzedajemy nasz japoński dobytek. Swoją drogą może ktoś chce kupić skuter? Niemiec biegł zanim do granicy. I rzecz jasna – jeździł nim tylko do kościoła. Okazja życia! Albo stolik kotatsu? Podgrzewany – idealny wprost na polskie 9 miesięcy zimna. A wracając do aktualnych planów: bilety do Polski mamy na 8 kwietnia, ale już wiemy, że tego dnia z Japonii nie wylecimy. Jak i kiedy wrócimy – tego dziś nie wie nikt. Zresztą znaków zapytania jest o wiele więcej. A właściwie są tylko one. Podróż do Australii i Nowej Zelandii musimy przełożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Zaś po powrocie do Polski, jeśli do takiego w ogóle dojdzie w najbliższym czasie, czeka nas dwa tygodnie kwarantanny. Tyle wiemy na dziś. Nie ma lekko, ale miliony kobiet rodzą w Polsce same, bez partnera, na którego można nawrzeszczeć za porozrzucane skarpety w 2017. Więc my też damy radę. Zresztą niejeden życiowy plan posypał się w ostatnich tygodniach. Trzeba się mierzyć z nową rzeczywistością i adaptować błyskawicznie. Stać się MacGyver’em czasów koronawirusa. Każdy musi sobie poukładać tę rzeczywistość na nowo. A że my akurat musimy sobie poukładać przy okazji też życie, to już inna sprawa. Teraz liczy się tylko to, żeby wszystko jak najszybciej wróciło do normy, która swoją drogą, na pewno nie będzie już taka sama jak wcześniej. Ale lepsza nowa norma niż obecny bajzel. A kiedy już do tego dojdzie, wówczas wcielimy nasz idealny plan w życie. I nic nas wtedy nie zatrzyma. Drżyj, świecie!

Co dalej z blogiem?

Blog zostaje z nami. W końcu jacy rodzice porzucają własne dziecko?! Japonia ma już specjalne miejsce w naszych sercach. I głowie. Trzeba pamiętać, że Kraj Kwitnącej Wiśni składa się w dużym stopniu z obrazów, których nie da się odzobaczyć i doświadczeń, których nie da się odprzeżyć. Jednym słowem: człowiek nie wraca już taki sam. Japonia więc na blogu nadal będzie, ale nie ma co mydlić oczu: blog się zmieni. Pojawi się więcej innych tematów, głównie podróży. A że w obecnej sytuacji dalekie wyjazdy nie są możliwe, to będzie o tych bliższych, np. do Żabki. Co akurat, w dzisiejszej rzeczywistości zakrawa o nie lada przygodę i wzbudza ogrom emocji. Jako, że część z Was, a może nawet większość, przyszła tutaj ze względu na Japonię, nie obrazimy się, jeśli odejdziecie. Nie będziemy Was na siłę ratować przed popełnieniem największego życiowego błędu. Będziemy po prostu jak wredna żona, która na pytanie męża czy może wyjść z kolegami na piwo w piątkowy wieczór, odpowiada „zrób jak uważasz”. Pamiętajcie jednak, że wracamy do Polski, z łatwością Was więc odszukamy i porozmawiamy sobie o tej złej decyzji. A tym, co pozostaną, gratulujemy dokonania fantastycznego wyboru.

Tymczasem idziemy pakować kolejne kartony, zastanawiać się jakim cudem zgromadziliśmy przez dwa lata tyle badziewia, odpowiadać na pytanie potencjalnych kupców naszych rzeczy: ile to kosztuje i dlaczego tak drogo, najadać się na zaś japońskimi daniami (nie lada wyzwanie) i obmyślać plan doczyszczenia tapety z kredek i soku pomidorowego. Nie zapominając o próbach ustalenia kiedy i czy w ogóle wylecimy w najbliższym czasie z Japonii. Witaj, nowa przygodo!

14 Replies to “Sayonara Japonio w cieniu koronawirusa”

  1. Dzień dobry Kochana Rodzino, ja zostanę z Wami, dopóki blog będzie istniał!!! Uwielbiam go!!! A może podczas kwarantanny znajdziecie czas na przygotowanie książki o Waszych przeżyciach w Japonii??!! Będę pierwszą, która ją kupi. No i wiem, że wpisy o wyprawie do Żabki będą tak ekscytujące, że sama zacznę tam chodzić. Trzymajcie się, życzę sprawnej przeprowadzki do kraju.

    1. ❤️❤️❤️ Aniu, dziękujemy za cudowny komentarz. O takich czytelników walczyliśmy 😉😘 Coś czuję, że Żabka z tego koronawirusa wyjdzie cało 😉 Dziękujemy – oby przeprowadzka była sprawna, a kwarantanna płodna 😉 Pozdrawiamy ciepło 😘

  2. Macie jakaś stronę gdzie robicie sayonara sale?

    1. Na Facebookowych grupach expatów w Japonii 🙂 Napisz na priv czego szukać, a może to mamy 😉

  3. Ja czekam na Wszystko co napiszecie i już to uwielbiam. 👌👌 Uśmiecham się do ekranu, a rodzina podejrzewa mnie o tindera albo innego gerya🤩…

    1. ❤️❤️❤️ To może się wytłumacz – nie chcemy być powodem rodzinnych awantur 😉

  4. Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis 🙂. A Australii teraz nie polecam. Utknęli byście na kolejnej kwarantannie i szukali możliwości powrotu do kraju. Pozdrawiam gorąco.

    1. Dziękujemy ❤️ No teraz to kiepski pomysł. Mam nadzieję, że kiedyś nadrobimy. Pozdrawiamy 😘

      1. Bardzo smutna wiadomość, pisałyśmy do Was z koleżankami planując podróż do Japonii, a nawet zamiarowałyśmy zaproponować spotkanie. Może w innej części świata… Oby powrót przebiegł sprawnie! Pozdrówka

        1. Trudno. Trzeba się będzie spotkać w innym miejscu 😉 Dziękujemy i pozdrawiamy ciepło!

  5. To prawda, że przybyłam tu z uwagi na świeży powiew z Krainy Kwitnącego Jena, ale to była tylko przynęta 🙂 Piszecie rewelacyjnie! Nigdzie się nie wybieram! Czekam z niecierpliwością na kolejne sprawozdania od Was ze świata dalszego lub bliższego, nie ma znaczenia! Pisze świetnie i uwielbiam Was czytać! Mam nadzieję, że uda Wam się tak to przekuć, żeby dało się z tego żyć, ponieważ macie smykałkę do pisania 🙂 Trzymam za Was kciuki! Szczęśliwej dalszej drogi! Pozdrawiam Was serdecznie. Sonia

    1. Soniu ❤️❤️❤️ Dziękujemy za cudne słowa! I za to, że zostaniesz. Też mamy taką nadzieję 😉 Pozdrawiamy ciepło jeszcze z Krainy Kwitnącego Jena 😉

      1. Paula! Trzymam kciuki! Teleportujcie się szczęśliwie z powrotem 🙂

        1. Dzięki ❤️❤️❤️

Dodaj komentarz