Krótkie, nierzadko mrożące krew w żyłach historie z życia wzięte, zebrane w jednym miejscu.*
Dzień Ojca
„A tata zamawia piekącą pizzę i później piecze go
”Leopold, wówczas lat 3,5 podczas porodu domowego, radośnie zajadając z dwiema położnymi pizzę. Przezornie Margheritę, bo uczy się na błędach ojca
A Wasze pociechy co tam wymiotły spod szafy na światło dzienne? Przyznajcie się. Z okazji Dnia Dziecka chwila prawdy. Jutro się wszystko usunie
Suwalszczyzna
Z naszym kamperem mamy dość trudne stosunki. Napięte. Nieoczywiste. Taka powiedzmy love-hate relationship. Jak z Beatą Kozidrak. Niby złoty deszcz, ale jednak nie odnajdzie więcej nas ta sama chwila
I w poniedziałek, na Orlenie w Suwałkach, kiedy to znowu się popsuł i musieliśmy kiblować jedną noc z widokiem na wyjątkowo ruchliwą myjnię w oczekiwaniu na nowy rozrusznik był hate. I to taki dość spory. Opór, jak to mówią młodziAle kiedy w środę obudziliśmy się z takim widokiem, to zdecydowanie była już love
W ogóle to Suwalszczyzna
A Wy jakie plany na długi weekend? Zresztą gdziekolwiek go nie spędzacie, korzystajcie
Budujemy mosty
Bo jak budować mosty, to z rozmachem! W Stańczykach albo na bogato albo wcale
Zbudowane w latach 1912-26 mosty to część nieczynnej linii Gołdap-Żytkiejny. Działały od 1927 aż do 45 roku, kiedy to Rosjanie stwierdzili, że koniec tego bajlando i tory rozebrali. 36 m wysokości i 200 m długości robi wrażenie
W mostach widać wcale niemałą zazdrość o akwedukt Pont du Gard – ozdobienia wzorowane są na rzymskiej budowli znajdującej się we francuskiej Oksytanii. Ewidentnie jednak w pewnym momencie kogoś chyba za bardzo poniosło i położył na moście kostkę brukową. Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle
I jak Wam się podoba takie cudo? Jeśli kogoś nie rusza taki widok, to na zachętę powiemy, że po drodze można zjeść choco kebaba. Nie wiemy co to, ale brzmi światowo
Cena podróży
Takie widoki to kwintesencja podróży
Warte:
tysiąca „daleko jeszcze?!”, sikuuu”, „kupeee”
kołysania dziecka na kilku metrach kwadratowych (tylko tak zasypia) powodując niejednoznaczne dla postronnych (a jakże jednoznaczne dla nas) bujanie całego kampera
iście cyrkowych umiejętności, żeby to pieczołowicie ukołysane dziecko odłożyć do alkowy, czyli… wait for it… po drabince
przestojów technicznych na stacjach benzynowych i nie tylko
niejednokrotnie usłyszanego „chcę już wracać do domu” na zmianę z „dlaczego już musimy wracać do domu?”
przepełnionej toalety chemicznej co 48h
codziennego wychodzenia ze swojej strefy komfortu do wielkiego bagna wypełnionego „dziżys, kurwa, ja pierdolę”
Nie ma co ściemniać, że podróże z dzieckiem to zawsze sielanka. Nierzadko to pot, krew i łzy. Z naciskiem na POT Oprócz chęci trzeba więc mieć jeszcze sporo determinacji i morze (nie, nie alkoholu) cierpliwości. Do siebie samego i wszystkich dookoła. Jak to zwykle w życiu bywa: coś za coś.
My więc opróżniamy tę toaletę. W zamian za takie zachody słońca. Mogło być gorzej
Hazard
Doskonale wiemy, że teraz na tapecie są zakłady na sobotni mecz Polska-Hiszpania, to znaczy czy przewalimy 7:0 czy może akurat trzech Hiszpanów, w tym bramkarz, będzie poprawiało włosy, a nasi w tym czasie przeprowadzą jedną udaną akcję i strzelą gola do niestrzeżonej bramki. Jedno jest pewne: o tym meczu będzie głośno i to niezdrowe zainteresowanie jest jak najbardziej na miejscu. No i w końcu Euro 2020 w 2021 jest tylko raz w życiu
Dziś jednak ruszamy kamperem w kolejną podróż i w zakładach bukmacherskich można już obstawiać co nam się popsuje i jak długo będziemy czekać na naprawę Ponoć można nieźle zarobić. Tak po ludzku dajemy po prostu cynk
Swoje typy możecie wrzucać też tu. Niestety, nic nie podpowiemy, bo dla nas to też wielka niewiadoma
Polskie morze
Bardzo chciałam przyjechać nad polskie morze.
Nie po to, żeby poczuć słony zapach wody.
Nie po to, żeby przechodząc obok knajpy, usłyszeć „numerek 32, proszę o odbiór zamówienia”.
Nie po to, żeby przekonać się, że polskie, nadmorskie plaże są niepowtarzalne.
Nie po to, żeby przypomnieć sobie, że woda jest lodowata.
Nie po to, żeby wsunąć gofra z bitą śmietaną i owocami.
Nie po to, żeby zjeść świeżo złowioną rybę.
Nie po to, żeby uprawiać slalom między parawanami.
Ja tu przyjechałam po to, żeby upewnić się, że obcisłe, męskie kąpielówki nadal są w modzie. Upewniłam się. Mogę wracać do domuA wy po co jeździcie nad polskie morze? Albo nie?
*Wszystkie teksty pochodzą z naszego Instagrama i/lub Facebooka, gdzie oczywiście, okraszone są zacnym zdjęciem lub wideo.